Kolonie
Ekspedycja czas start!
Bagaże już spakowane i wyjeżdżamy. Przed autokarem stoją rodzice, ale jesteśmy twardzi – żegnamy ich i nie płaczemy. Łzy zostawiamy na koniec, jak trzeba będzie wyjeżdżać z kolonii.
Dojechaliśmy po godzinie 16.00 do Ustronia Morskiego przy ul. Wojska Polskiego 13 do ośrodka KORAL – brzmi atrakcyjnie.
Czas poznać kadrę, ale jeszcze nie wiadomo , kto jest Indianą Jones, nikt się na razie nie ujawnia.
Wieczorem zaczęły się pierwsze zajęcia integracyjne i było całkiem przyjemnie, a przede wszystkim dużo śmiechu. Co najważniejsze Indianą okazała się kierowniczka kolonii pani Grażyna Grzegorzewska i jest całkiem sympatyczna.
Kolejny dzień zmagań i początkowy etap ekspedycji. Na pierwszy ogień rozwiązujemy 10 zadań Indiany Jones. Pewnie Indiana chce sprawdzić , czy nadajemy się, ale bez trudu rozwiązaliśmy wszystkie zadania: wymydliliśmy mydło, zebraliśmy 60 prawych butów oraz czarnych rzeczy i inne.
W kolejnych dniach byliśmy bardzo czujni, bo Parada Kłamców to nie byle jakie wyzwanie. Było o co walczyć, mogliśmy zdobyć pyszne cukierki. Pytania były testowe i sprawdzały naszą inteligencję. Obstawialiśmy na wybraną odpowiedź odpowiednią ilość cukierków. Można było wygrać dużo, albo stracić wszystko, jak w rosyjskiej ruletce. Najlepsi okazali się najmłodsi i wygrali ponad 60 cukierków, a najstarsi byli najmniej czujni i zdobyli zaledwie 20 cukierków. Zadziwiające, że maluszki i najlepiej przeszli test kłamcy.
Pogoda dopisywała, zatem trzeba było rozejrzeć się w terenie. Wybraliśmy się na plażowanie, przecież kiedyś musi być czas na odpoczynek.
Minęło już kilka dni, ale Indiana chce sprawdzić ile wiemy o pobliskiej okolicy, zaproponował nam grę „ZWIAD”, który polegał na zebraniu informacji o kadrze, ośrodku i miasteczku. Informacje nie były proste do zdobycia, bo nagle zniknęła kadra! Oni są podstawowym źródłem informacji. Gdy już ich odszukaliśmy, informacje trzeba było kupić. Nic nie jest za darmo: robiliśmy bukiety z kwiatów, tańczyliśmy, a nawet śpiewaliśmy. Wszystko po to, by Indiana był zadowolony. Każdy musiał wykazać się jakimś talentem. Najlepsi tym razem okazali się najstarsi – grupa 4, ale 3 nie była gorsza.
Dzieła Picassa w porównaniu do naszych to pestka. Wykonaliśmy takie karykatury, że Indiana z kadrą płakali ze śmiechu.
Kolejny etap ekspedycji to gra „Dwa obozy”. Pani Kasia wiedziała jak poprawić naszą kondycję i inteligencję. Kolejny etap zmagań, który był dużym starciem o flagę, nad którym czuwała pani Martyna. Zdobycie flagi, zabicie wszystkich przeciwników i zdobycie jeńca wojennego to nie lada wyczyn.
Tym sposobem mijały dni z Indianą… Długo by jeszcze opowiadać, ale miejsca mało. Były jeszcze wyścigi rzędów, gra „rodzinka’, dyskoteka w kamuflażu, piesza wyprawa do Sianożęt i wiele, wiele innych. Jednak wiemy na pewno: nie było czasu na nudę. Ustronie Morskie to idealne miejsce na ekspedycję, którą my pokonaliśmy. To był czas pełen emocji i wrażeń, wrażeń niezapomnianych. Żal wyjeżdżać, ale trzeba. Zabieramy ze sobą wyprawkę odkrywcy i bagaż doświadczeń.
Do zobaczenia w przyszłym roku, pozdrawiamy
Indiana Jones i jego załoga.